Wednesday, November 25, 2015

Nr.2 - Jedwabne – anatomia kłamstwa

artykuł ukazał sie 17 października 2015 - GWIAZDA POLARNA No. 21
  autor: Dr. Ewa Kurek
(skrócona wersja – Zbyszek Koralewski)

Jeden z mędrców powiedział, że należy wystrzegać się tych, którzy chcą w nas wzbudzić poczucie winy, albowiem pragną oni władzy nad nami. Słuszność tej maksymy rozumieli doskonale komuniści. Julia Brystygierowa, żydowski kat stalinowskiej bezpieki, miała ponoć zwyczaj powtarzać, że dumę i honor wybije z Polaków choćby kańczugiem. Wiedziała, że duma i honor Polaków są dla totalitarnej władzy najbardziej niebezpieczne. Wiedziała, że jeśli nie wybije z Polaków dumy i honoru, nie zdoła ich zniewolić.

W 1989 r. przestała istnieć bolszewicka Polska Rzeczpospolita Ludowa, lecz duch bolszewizmu i żądza władzy połączyły środowiska wyselekcjonowanych przedstawicieli antykomunistycznej opozycji, czyli przefarbowanych na demokratów niegdysiejszych komunistów, także komunistów o żydowskich korzeniach. Okrągły stół dał Michnikowi media. Gazeta Wyborcza była czytana niemal przez wszystkich Polaków. Jeśli dodać do tego stacje radiowe oraz założone w latach dziewięćdziesiątych przez ludzi uwikłanych we współpracę z bezpieką stacje telewizyjne (1992 r. – Polsat i 1996 r. – TVN), które mówiły tym samym głosem co Adam Michnik i spółka, to trzeba stwierdzić, że instrumenty do wybijania z Polaków dumy i honoru zostały przygotowane perfekcyjnie.

Na pierwszy ogień poszło powstanie warszawskie. Było niebezpieczne. Było wzorcem ociekającym polską dumą i honorem, na którym wychowały się powojenne pokolenia Polaków. Było niebezpieczne także dlatego, że w oczach świata burzyło zbudowany z wielkim trudem żydowski etos walki. Świat nie wiedział o powstaniu warszawskim, bowiem nazwę tę w latach 1945-1989 zawłaszczyli dla siebie Żydzi, warszawskim nazywając powstanie w getcie roku 1943. W zamieszczonym w Gazecie Wyborczej artykule „Polacy – Żydzi: Czarne karty powstania” (29-30.01.1994) świeżo upieczony historyk Michał Cichy, zgodnie z zapowiedzią swojego protektora Adama Michnika, ujawniał „pełną prawdę” o powstaniu warszawskim i napisał, że powstańcy zajmowali się głównie mordowaniem żydowskich niedobitków. Napisał też, że jeśli chodzi o powstanie warszawskie, to Polacy nie mają z czego być dumni, bo ich bohaterowie byli zwykłymi bandziorami. Historycy polscy natychmiast zdemaskowali szyte grubymi nićmi kłamstwa , które doskonale określił Leszek Żebrowski jako „Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim”. Akcja Adama Michnika okazała się wielkim niewypałem. Ostatecznie Michał Cichy publicznie przeprosił powstańców Warszawy za swój artykuł.

Jeszcze nie ucichły echa bezpodstawnych oskarżeń wobec powstania warszawskiego, gdy ruszył drugi etap wzbudzania w Polakach poczucia winy. Symbolem rzekomych okrucieństw Polaków stało się miasteczko Jedwabne. Najpierw Agnieszka Arnold zrobiła dokumentalny film “Gdzie mój starszy syn Kain”, w roku 2000 temat podjął i opisał w reklamowanej w całej Polsce książce pod tytułem “Sąsiedzi” Jan T. Gross. Śledztwo IPN dotyczące pogromu w Jedwabnem podważyło wiarygodność zeznań Szmula Wasersztejna, głównego świadka z filmu i książki o Jedwabnem oraz szacowaną na 1500-1600 przez Grossa liczbę ofiar. Aby odpowiedzieć na pytanie, co rzeczywiście stało się w Jedwabnem, należało przeprowadzić ekshumację.

Kwestię ekshumacji konsultowano ze stroną żydowską. Rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich powiedział: “Szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy niż wiedza, kto zginął i jak, kto zabił i jak”. Żydzi wyrazili jedynie zgodę na ekshumację ograniczoną, czyli taką, w której nie będzie można podnosić kości. 30 maja 2001 roku rozpoczęto czynności ekshumacyjne, jednak zabroniono podnoszenia kości. Ponieważ nakazany sposób ekshumacji wyklucza możliwość ustalenia liczby zwłok oraz przyczyn śmierci poszczególnych ofiar, w dniu 4 czerwca 2001 r. czynności ekshumacyjne zostały przerwane.

Mimo sprzeciwu historyków, którym nie pozwolono na przeprowadzenie rzetelnych badań, od kilkunastu lat trwa festiwal oskarżeń pod adresem Polaków, zwłaszcza pod adresem mieszkańców Jedwabnego, za rzekome zbrodnie wojenne. A tak naprawdę, żydowska hucpa z Jedwabnem nie miała na celu ustalenia prawdy historycznej, lecz zaszczepienie Polakom poczucia winy wobec Żydów, które prowadzić miało do wybicia z Polaków dumy i honoru. Żałosne, że w sprawę fałszerstwa dały się wciągnąć najwyższe władze Polski, które co najmniej w dwóch momentach nie dopełniły ciążącego na nich obowiązku działań zgodnych z polskim prawem. Po pierwsze, w granicach Rzeczypospolitej obowiązuje tylko i wyłącznie prawo polskie, zgodnie z którym powinna zostać w Jedwabnem przeprowadzona normalna ekshumacja.

Po drugie, jeśli już Polska chciała być tak elegancka i szanować prawo żydowskie, winna czerpać informacje od religijnych Żydów, znanych i uznanych specjalistów prawa żydowskiego i żydowskiej tradycji, a nie polegać na słowach jednego amerykańskiego rabina i ulegać naciskom polsko-amerykańskich żydowskich lewaków. Z decyzją zakazu ekshumowania z grobów masowych nie zgadza się ortodoksyjny rabin Joseph A. Polak, były więzień obozów w Westerborku i Bergen- -Belsen, przewodniczący Rady Halachicznej bostońskiego sądu rabinicznego. „Ofiary z Jedwabnego powinny zostać ekshumowane i pochowane ponownie, czy to na terenie pobliskiego cmentarza żydowskiego, czy to w państwie Izrael. To, że nie jest to jedynie halachiczna opcja, lecz fundamentalny obowiązek, wynika jednoznacznie z wielu źródeł. […]”

W świetle przedstawionej wyżej wykładni żydowskiego prawa, państwo polskie winno jak najszybciej anulować podjęte kilkanaście lat temu decyzje i w porozumieniu ze środowiskiem religijnych Żydów przeprowadzić ekshumację, która jest podstawą do wyjaśnienia, co naprawdę w roku 1941 wydarzyło się w Jedwabnym. Do czasu ekshumacji wszelkie dyskusje na temat Jedwabnego nie mają żadnego sensu.

Jednocześnie należy pamiętać, że każde zdarzenie historyczne jest głęboko osadzone w czasie i przestrzeni, czyli uwarunkowane przyczynami politycznymi i terytorialnymi. Białostocczyzna – na terenie której leży miasteczko Jedwabne – to część Polski, którą we wrześniu 1939 roku zajęli Sowieci. Najbardziej haniebną i brzemienną dla polskiej ludności w skutkach, była na terenie ziem wschodniej Polski powszechna współpraca polskich Żydów z Sowietami w sporządzaniu list Polaków i polskich rodzin przeznaczonych na wywózkę na Sybir. Innymi słowy mówiąc, w okresie od 17 września 1939 roku do 22 czerwca 1941 roku, to właśnie żydowscy sąsiedzi wskazywali Sowietom polskie rodziny i Polaków, których trzeba posłać na „białe niedźwiedzie”, czyli w miejsca, skąd rzadko kto wracał żywy. Żydzi upowszechniają na świecie stodołę w Jedwabnem, w której rzekomo leżą szczątki pomordowanych Żydów z polskim antysemityzmem. Żaden jednak Żyd nigdy nie pochylił się przed stojącym na rynku w Jedwabnem pomnikiem upamiętniającym Polaków, których w latach 1939-1941 Sowieci zamordowali na Syberii dlatego, że sąsiedzi Żydzi donieśli sowieckim funkcjonariuszom, że wskazani przez nich Polacy nie kochają komunizmu. Żydzi z zasady milczeniem okrywają własne zbrodnie. Postawy komunistów żydowskich, są fragmentem ekspozycji stałej w Muzeum Historii Żydów Polskich.

Postawy Żydów, którzy wskazywali Sowietom nieprawomyślnych mieszkańców Jedwabnego i skazywali ich tym samym na śmierć, nie można rozciągać na cały żydowski naród. Ale ponieważ tłum zawsze rządzi się swoimi prawami, odpowiedzialnością za postawę żydowskich komunistów z lat sowieckiej okupacji Polacy obarczyli wszystkich Żydów i gdy w 1941 roku na teren Białostocczyzny weszli Niemcy, w Jedwabnem i innych miejscowościach regionu mogło dojść do nie udokumentowanych do dziś wypadków śmierci Żydów. Nie chodziło o żaden antysemityzm, lecz o zwykłą ludzką zemstę za tych spośród Polakom najbliższych, którzy za sprawą żydowskich donosów dokładnie w tym samym czasie zamarzali lub umierali z głodu i wycieńczenia w tajgach Sybiru. Motywy te kwalifikują ewentualne przypadki dokonanych przez Polaków na Białostocczyźnie mordów na Żydach jako morderstwa w afekcie. Ponieważ zemsta jest zawsze ślepa, dosięgała Bogu ducha winnych Żydów, bo ci, którzy skazali na śmierć Polaków, zwykle zdążyli wycofać się z sowieckimi wojskami na wschód.

Tomasz Gross zasłynął w ostatnich dniach ogłoszeniem światu, że Polacy w czasie ostatniej wojny zabili więcej Żydów niż Niemców. Lepiej dla Tomasza Grossa byłoby, aby wreszcie zamilkł. Niech nie wywołuje wilka z lasu. Bo jeśli policzyć dokładnie wszystkich polskich mieszkańców Jedwabnego, mieszkańców Galicji, Wołynia, Podlasia i Białostocczyzny zesłanych w latach 1939-1941 na śmierć w syberyjskich łagrach z donosu polskich Żydów; jeśli policzyć wszystkich polskich podziemnych żołnierzy Białostocczyzny, Lubelszczyzny, Mazowsza i Podkarpacia zesłanych przez żydowskich funkcjonariuszy NKWD i UB na Sybir w drugiej brance lat 1944-1945; jeśli policzyć wszystkie ofiary żydowskich sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy UB i KBW z lat 1944-1956, to stodoła w Jedwabnem – która zresztą jak dotąd nie wiadomo, co naprawdę kryje – okazać się jeszcze może większym niewypałem, niż nieudana próba zdyskredytowania powstania warszawskiego.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
1. T. Strzembosz, „Polacy – Żydzi: Czarna karta Gazety Wyborczej”, w: Gazeta Wyborcza z 5/6 lutego 1994 r.
2. L. Żebrowski, „Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim”, w: Gazeta Polska z 13 lipca 1995 r. Patrz także: L. Żebrowski, „Paszkwil Wyborczej”, Warszawa 1995.
3. Piotr Kadlcik, „O ekshumacji”, w: Kolbojnik – Biuletyn Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, nr 4/2014. c


Friday, November 20, 2015

Nr.1 - Polska już zapłaciła

Amerykańskie środowiska żydowskie ponownie domagają się zwrotu mienia.  Wartość roszczeń to minimum 60 mld dolarów.


Kilkanaście dni temu Światowy Kongres Żydów, Światowa Organizacja Żydowska ds. Restytucji Mienia, a także specjalny doradca sekretarz stanu USA ds. problemów Holokaustu Stuart Eisenstat, wyrazili głębokie rozczarowanie, smutek i żal z powodu zawieszenia prac nad ustawą reprywatyzacyjną. Do apelu o restytucję mienia przyłączył się naczelny rabin Polski Michael Schudrich, uznając, że odmowa zwrotu własności jest niemoralna.

Dziwne, że do przedstawicieli środowisk żydowskich jakoś nie dociera to, że ich roszczenia są bezpodstawne, państwo polskie nie ma żadnych niezrealizowanych zobowiązań dotyczących zwrotu mienia, a reprywatyzacja trwa u nas od lat i doprowadziła już do zwrotu dziesiątków tysięcy majątków na drodze administracyjnej i sądowej. Przed trzema laty w rezolucji amerykańskiego Kongresu znalazły się takie oto sformułowania: „WZYWA SIĘ rząd Polski do NATYCHMIASTOWEGO uchwalenia sprawiedliwej i wyczerpującej ustawy (…). WZYWA SIĘ również do zapewnienia, aby ustawa o restytucji i rekompensatach ustanowiła niebiurokratyczny,  prosty i przejrzysty proces…”.

Może się oczywiście okazać, że nie da się ustalić spadkobierców nieruchomości odebranych Żydom.  Wtedy, jak twierdzą organizacje żydowskie, majątki należy przekazać na fundacje mające się zajmować upamiętnieniem dziedzictwa żydowskiego. Wartość ewentualnych roszczeń dotyczących mienia żydowskiego jest różnie szacowana, najniższe podawane sumy to 60 mld dol. [W każdym demokratycznym kraju tylko rząd tego kraju jest legalnym spadkobiercą własności pozostawionej bez wskazania spadkobierców – przyp. zk]

(Warto by amerykański kongres przypomniał sobie kto sprzedał  Polskę Stalinowi, kto wprowadzał komunizm mordując opozycję i warto zapytać Stany Zjednoczone i Światowy Kongres Żydów kiedy wreszcie poczują się  odpowiedzialne i przygotują ustawę, która wynagrodzi straty poniesione przez Polskę i jej obywateli – byłoby to jak najbardziej moralne z ich strony-  przyp. zk)

Polska i przyjęcie do  NATO (wymuszenie restytucji – przyp.zk)

Organizacje żydowskie już od połowy lat 90 próbują skłonić Polskę do uchwalenia przepisów reprywatyzacyjnych (wtedy w  zamian za zgodę na przyjęcie do NATO – przyp. zk) Początkowo domagały się jednak przede wszystkim zwrotu majątków gmin żydowskich. W 1997 r. Sejm uchwalił ustawę o zwrocie mienia komunalnego, dzięki której polskie społeczności żydowskie odzyskały wiele obiektów publicznych. Zwrot nastąpił w bardzo szerokim zakresie, a formalności zostały maksymalnie zredukowane. Słusznie więc ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził, że Polska szczodrze zwróciła mienie komunalne gminom żydowskim.

Stan na dzień dzisiejszy

Z prawnego punktu widzenia  Żydzi, którzy utracili majątki w Polsce podczas II wojny światowej, otrzymali już pełne zadośćuczynienie. Odszkodowanie za skutki Holokaustu zostało wypłacone przez państwo niemieckie. To Niemcy napadły na Polskę, odebrały Żydom majątki, zorganizowałyi przeprowadziły Zagładę. Na mocy traktatu z 1952 r. między Izraelem a NRF państwo niemieckie przekazało ok. 3,5 mld marek tytułem zadośćuczynienia. Ponadto udzielało Izraelowi corocznej pomocy gospodarczej  i finansowej. Łączną wartość wszystkich świadczeń z Niemiec na rzecz Izraela i jego obywateli oszacowano na  60 mld marek.

O tym, że była to należyta zapłata i pełne zadośćuczynienie, świadczy fakt, iż środowiska żydowskie nie zgłaszają żadnych roszczeń wobec Niemiec, a z terminologii zniknęło już pojęcie „niemieckich obozów koncentracyjnych” (również słowo Germany, zastąpiono słowem Nazis – przyp. zk ).

Zwrot mienia przez Polskę właścicielom prywatnym

Już w niemal 30 tys. przypadków dawni właściciele i ich potomkowie uzyskali korzystne dla siebie orzeczenia, a załatwianych jest prawie drugie tyle spraw. Każdy przypadek utraconego mienia jest odmienny. Rozmaicie układały się losy odebranych przez państwo nieruchomości, jedne trwały w gorszej kondycji, drugie odzyskiwały świetność dzięki jego dużym nakładom. Rozmaite były związane z nimi koszty i zyski, zdarzało się, że państwo przejmowało obiekty potężnie zadłużone przez dawnych właścicieli i obciążone hipotekami. I właśnie wyspecjalizowane organy sądowe oraz administracyjne są po to, by sprawy takie wnikliwie i prawidłowo rozstrzygać. Tylko w 2010 r. wypłacono prawie 150 mln zł byłym właścicielom z funduszu reprywatyzacyjnego. Dlatego wszyscy, którzy chcą, by ich sprawy zostały sprawiedliwie załatwione, powinni starać się o zwrot majątków przed sądami i organami administracji.

Wypowiedź ministra

Minister Sikorski przypomniał niedawno umowę odszkodowawczą (indemnizacyjną) zawartą w 1960 r. przez Polskę i USA. Na jej mocy Polska przekazała 40 mln dol. na „całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych, zarówno osób fizycznych, jak prawnych, do Rządu Polskiego” z tytułu wszelkich decyzji o przejęciu mienia. Ta suma miała zostać rozdzielona „wedle uznania Rządu Stanów Zjednoczonych”, również : „Po wejściu w życie tego układu Rząd Stanów Zjednoczonych nie będzie przedstawiał Rządowi Polskiemu ani nie będzie popierał roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych do Rządu Polskiego”. Z umowy jasno wynika, że wszelkie roszczenia obywateli USA o odszkodowanie za mienie utracone w Polsce mogą być kierowane tylko i wyłącznie do władz USA.

Czy Polska ma jeszcze jakiekolwiek zobowiązania reprywatyzacyjne wobec obywateli innych państw? 

Odpowiada Jan Bogutyn, prezes Interrisk Towarzystwa Ubezpieczeń SA, b. wiceminister finansów
Jako obywatel jestem zbulwersowany ostatnio podnoszonymi roszczeniami. Uważam, że nie powinniśmy mieć już żadnych zobowiązań, bo w świetle porozumień z okresu mojej pracy w Ministerstwie Finansów ten problem został uregulowany za czasów PRL. Jeszcze na początku lat 60. w sposób prawie idealny rząd polski wynegocjował rozliczenie za majątek, który został znacjonalizowany, a należał do obywateli innych krajów, w tym Amerykanów. Dokument ze strony amerykańskiej podpisał prezydent John F. Kennedy, a ze strony polskiej premier Józef Cyrankiewicz. Wynikało z niego, że Polska przekazała Amerykanom 40 mln dol. na pokrycie roszczeń obywateli amerykańskich. To porozumienie było ratyfikowane przez Kongres USA i polski Sejm. Rząd USA przejął tym samym wszelkie zobowiązania, jakie mogły jeszcze się pojawić ze strony jego obywateli. Właściwy adres składania roszczeń to Departament Stanu w Waszyngtonie. Dziwię się, że o tym nie pamiętają ani w USA, ani w Polsce. To, co obecnie czytam o wznawianych roszczeniach z zagranicy, wydaje mi się skandalem. Dlaczego mamy płacić dwa razy za coś, co już zostało zapłacone? Przecież byłaby to próba wyłudzenia nienależnego majątku, wręcz rozbój w biały dzień. Polska miała podpisane takie porozumienia z 14 państwami. Np. zobowiązania wobec obywateli szwajcarskich spłacaliśmy dostawami węgla, Ameryce zapłaciliśmy  gotówką.

Dziś, jeśli ktoś uważa, że jakiś majątek mu się należy, zawsze może indywidualnie wystąpić na drogę sądową. Musi też pamiętać, że ten majątek – prócz jego nominalnej wartości – był przez te wszystkie lata po nacjonalizacji utrzymywany, remontowany, płacono za niego podatki i to wszystko należałoby uwzględnić przy ewentualnej wycenie. W innych państwach, które przeszły podobną do Polski drogę, np. w Czechach, ten problem zupełnie nie występuje.

Prof. Ludmiła Dziewięcka-Bokun, prawo, ekonomia, nauki polityczne, polityka społeczna, rektor Dolnośląskiej Wyższej Szkoły Służb Publicznych „Asesor” we Wrocławiu

Nie możemy przez całe pokolenia płacić za historyczne niesprawiedliwości, czasami sięgające nawet rozbiorów Polski. Inne państwa już to zrobiły, a my wciąż narażamy się na różne komentarze, polityczne  i religijne konotacje. To powinno być dawno temu zamknięte, bo inaczej nasz majątek zostanie rozgrabiony, rozdany.  Każda nowa polska ekipa rządząca chce pokazać swój dobry stosunek do obywateli innych państw, którzy zgłaszają kolejne roszczenia. To trzeba załatwić raz, ostatecznie i kategorycznie, 

aby w przyszłości uniknąć nowych nieporozumień.

Wypowiedzi notował Bronisław Tumiłowicz
[29 czerwca, 2015 r., 46 kongresmenów podpisało list do Sekretarza Stanu Johna Kerry,
w którym ponownie poruszają sprawę restytucji  -  jest teraz dobra okazja, żeby KPA podsumowało sprawę zwrotu mienia i wspólnie z rządem Polski załatwiło tę sprawę raz na zawsze – przyp. Zk]

Polska już zapłaciła - autor Andrzej Dryszel, kwiecień 3, 2011
   (skrót artykułu i przypisy Zbyszek Koralewski)