artykuł ukazał sie 17 października 2015 - GWIAZDA POLARNA No. 21
autor: Dr. Ewa Kurek
(skrócona wersja – Zbyszek Koralewski)
W 1989 r.
przestała istnieć bolszewicka Polska Rzeczpospolita Ludowa, lecz duch
bolszewizmu i żądza władzy połączyły środowiska wyselekcjonowanych
przedstawicieli antykomunistycznej opozycji, czyli przefarbowanych na
demokratów niegdysiejszych komunistów, także komunistów o żydowskich korzeniach.
Okrągły stół dał Michnikowi media. Gazeta Wyborcza była czytana niemal przez
wszystkich Polaków. Jeśli dodać do tego stacje radiowe oraz założone w latach
dziewięćdziesiątych przez ludzi uwikłanych we współpracę z bezpieką stacje
telewizyjne (1992 r. – Polsat i 1996 r. – TVN), które mówiły tym samym głosem
co Adam Michnik i spółka, to trzeba stwierdzić, że instrumenty do wybijania z
Polaków dumy i honoru zostały przygotowane perfekcyjnie.
Na pierwszy ogień
poszło powstanie warszawskie. Było niebezpieczne. Było wzorcem ociekającym
polską dumą i honorem, na którym wychowały się powojenne pokolenia Polaków.
Było niebezpieczne także dlatego, że w oczach świata burzyło zbudowany z
wielkim trudem żydowski etos walki. Świat nie wiedział o powstaniu warszawskim,
bowiem nazwę tę w latach 1945-1989 zawłaszczyli dla siebie Żydzi, warszawskim nazywając
powstanie w getcie roku 1943. W zamieszczonym w Gazecie Wyborczej artykule
„Polacy – Żydzi: Czarne karty powstania” (29-30.01.1994) świeżo upieczony
historyk Michał Cichy, zgodnie z zapowiedzią swojego protektora Adama Michnika,
ujawniał „pełną prawdę” o powstaniu warszawskim i napisał, że powstańcy
zajmowali się głównie mordowaniem żydowskich niedobitków. Napisał też, że jeśli
chodzi o powstanie warszawskie, to Polacy nie mają z czego być dumni, bo ich
bohaterowie byli zwykłymi bandziorami. Historycy polscy natychmiast
zdemaskowali szyte grubymi nićmi kłamstwa , które doskonale określił Leszek
Żebrowski jako „Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim”. Akcja Adama Michnika
okazała się wielkim niewypałem. Ostatecznie Michał Cichy publicznie przeprosił
powstańców Warszawy za swój artykuł.
Jeszcze nie
ucichły echa bezpodstawnych oskarżeń wobec powstania warszawskiego, gdy ruszył
drugi etap wzbudzania w Polakach poczucia winy. Symbolem rzekomych okrucieństw
Polaków stało się miasteczko Jedwabne. Najpierw Agnieszka Arnold zrobiła
dokumentalny film “Gdzie mój starszy syn Kain”, w roku 2000 temat podjął i
opisał w reklamowanej w całej Polsce książce pod tytułem “Sąsiedzi” Jan T.
Gross. Śledztwo IPN dotyczące pogromu w Jedwabnem podważyło wiarygodność zeznań
Szmula Wasersztejna, głównego świadka z filmu i książki o Jedwabnem oraz
szacowaną na 1500-1600 przez Grossa liczbę ofiar. Aby odpowiedzieć na pytanie,
co rzeczywiście stało się w Jedwabnem, należało przeprowadzić ekshumację.
Kwestię
ekshumacji konsultowano ze stroną żydowską. Rabin Warszawy i Łodzi Michael
Schudrich powiedział: “Szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy
niż wiedza, kto zginął i jak, kto zabił i jak”. Żydzi wyrazili jedynie zgodę na
ekshumację ograniczoną, czyli taką, w której nie będzie można podnosić kości.
30 maja 2001 roku rozpoczęto czynności ekshumacyjne, jednak zabroniono
podnoszenia kości. Ponieważ nakazany sposób ekshumacji wyklucza możliwość
ustalenia liczby zwłok oraz przyczyn śmierci poszczególnych ofiar, w dniu 4
czerwca 2001 r. czynności ekshumacyjne zostały przerwane.
Mimo sprzeciwu
historyków, którym nie pozwolono na przeprowadzenie rzetelnych badań, od
kilkunastu lat trwa festiwal oskarżeń pod adresem Polaków, zwłaszcza pod
adresem mieszkańców Jedwabnego, za rzekome zbrodnie wojenne. A tak naprawdę,
żydowska hucpa z Jedwabnem nie miała na celu ustalenia prawdy historycznej,
lecz zaszczepienie Polakom poczucia winy wobec Żydów, które prowadzić miało do wybicia
z Polaków dumy i honoru. Żałosne, że w sprawę fałszerstwa dały się wciągnąć
najwyższe władze Polski, które co najmniej w dwóch momentach nie dopełniły
ciążącego na nich obowiązku działań zgodnych z polskim prawem. Po pierwsze, w
granicach Rzeczypospolitej obowiązuje tylko i wyłącznie prawo polskie, zgodnie
z którym powinna zostać w Jedwabnem przeprowadzona normalna ekshumacja.
Po drugie, jeśli
już Polska chciała być tak elegancka i szanować prawo żydowskie, winna czerpać
informacje od religijnych Żydów, znanych i uznanych specjalistów prawa
żydowskiego i żydowskiej tradycji, a nie polegać na słowach jednego
amerykańskiego rabina i ulegać naciskom polsko-amerykańskich żydowskich
lewaków. Z decyzją zakazu ekshumowania z grobów masowych nie zgadza się
ortodoksyjny rabin Joseph A. Polak, były więzień obozów w Westerborku i Bergen-
-Belsen, przewodniczący Rady Halachicznej bostońskiego sądu rabinicznego. „Ofiary
z Jedwabnego powinny zostać ekshumowane i pochowane ponownie, czy to na terenie
pobliskiego cmentarza żydowskiego, czy to w państwie Izrael. To, że nie jest to
jedynie halachiczna opcja, lecz fundamentalny obowiązek, wynika jednoznacznie z
wielu źródeł. […]”
W świetle
przedstawionej wyżej wykładni żydowskiego prawa, państwo polskie winno jak
najszybciej anulować podjęte kilkanaście lat temu decyzje i w porozumieniu ze
środowiskiem religijnych Żydów przeprowadzić ekshumację, która jest podstawą do
wyjaśnienia, co naprawdę w roku 1941 wydarzyło się w Jedwabnym. Do czasu
ekshumacji wszelkie dyskusje na temat Jedwabnego nie mają żadnego sensu.
Jednocześnie
należy pamiętać, że każde zdarzenie historyczne jest głęboko osadzone w czasie
i przestrzeni, czyli uwarunkowane przyczynami politycznymi i terytorialnymi.
Białostocczyzna – na terenie której leży miasteczko Jedwabne – to część Polski,
którą we wrześniu 1939 roku zajęli Sowieci. Najbardziej haniebną i brzemienną
dla polskiej ludności w skutkach, była na terenie ziem wschodniej Polski
powszechna współpraca polskich Żydów z Sowietami w sporządzaniu list Polaków i
polskich rodzin przeznaczonych na wywózkę na Sybir. Innymi słowy mówiąc, w
okresie od 17 września 1939 roku do 22 czerwca 1941 roku, to właśnie żydowscy
sąsiedzi wskazywali Sowietom polskie rodziny i Polaków, których trzeba posłać
na „białe niedźwiedzie”, czyli w miejsca, skąd rzadko kto wracał żywy. Żydzi
upowszechniają na świecie stodołę w Jedwabnem, w której rzekomo leżą szczątki
pomordowanych Żydów z polskim antysemityzmem. Żaden jednak Żyd nigdy nie
pochylił się przed stojącym na rynku w Jedwabnem pomnikiem upamiętniającym Polaków,
których w latach 1939-1941 Sowieci zamordowali na Syberii dlatego, że sąsiedzi
Żydzi donieśli sowieckim funkcjonariuszom, że wskazani przez nich Polacy nie
kochają komunizmu. Żydzi z zasady milczeniem okrywają własne zbrodnie. Postawy
komunistów żydowskich, są fragmentem ekspozycji stałej w Muzeum Historii Żydów
Polskich.
Postawy Żydów,
którzy wskazywali Sowietom nieprawomyślnych mieszkańców Jedwabnego i skazywali
ich tym samym na śmierć, nie można rozciągać na cały żydowski naród. Ale
ponieważ tłum zawsze rządzi się swoimi prawami, odpowiedzialnością za postawę
żydowskich komunistów z lat sowieckiej okupacji Polacy obarczyli wszystkich
Żydów i gdy w 1941 roku na teren Białostocczyzny weszli Niemcy, w Jedwabnem i
innych miejscowościach regionu mogło dojść do nie udokumentowanych do dziś
wypadków śmierci Żydów. Nie chodziło o żaden antysemityzm, lecz o zwykłą ludzką
zemstę za tych spośród Polakom najbliższych, którzy za sprawą żydowskich
donosów dokładnie w tym samym czasie zamarzali lub umierali z głodu i
wycieńczenia w tajgach Sybiru. Motywy te kwalifikują ewentualne przypadki
dokonanych przez Polaków na Białostocczyźnie mordów na Żydach jako morderstwa w
afekcie. Ponieważ zemsta jest zawsze ślepa, dosięgała Bogu ducha winnych Żydów,
bo ci, którzy skazali na śmierć Polaków, zwykle zdążyli wycofać się z
sowieckimi wojskami na wschód.
Tomasz Gross
zasłynął w ostatnich dniach ogłoszeniem światu, że Polacy w czasie ostatniej
wojny zabili więcej Żydów niż Niemców. Lepiej dla Tomasza Grossa byłoby, aby
wreszcie zamilkł. Niech nie wywołuje wilka z lasu. Bo
jeśli policzyć dokładnie wszystkich polskich mieszkańców Jedwabnego,
mieszkańców Galicji, Wołynia, Podlasia i Białostocczyzny zesłanych w latach
1939-1941 na śmierć w syberyjskich łagrach z donosu polskich Żydów; jeśli
policzyć wszystkich polskich podziemnych żołnierzy Białostocczyzny,
Lubelszczyzny, Mazowsza i Podkarpacia zesłanych przez żydowskich
funkcjonariuszy NKWD i UB na Sybir w drugiej brance lat 1944-1945; jeśli
policzyć wszystkie ofiary żydowskich sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy UB
i KBW z lat 1944-1956, to stodoła w Jedwabnem – która zresztą jak dotąd nie
wiadomo, co naprawdę kryje – okazać się jeszcze może większym niewypałem, niż
nieudana próba zdyskredytowania powstania warszawskiego.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
1.
T. Strzembosz, „Polacy – Żydzi: Czarna karta Gazety Wyborczej”, w: Gazeta
Wyborcza z 5/6 lutego 1994 r.
2. L. Żebrowski,
„Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim”, w: Gazeta Polska z 13 lipca 1995 r.
Patrz także: L. Żebrowski, „Paszkwil Wyborczej”, Warszawa 1995.
3. Piotr Kadlcik,
„O ekshumacji”, w: Kolbojnik – Biuletyn Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w
Warszawie, nr 4/2014. c
Bardzo ważny tekst, każdy powinien go uważnie przeczytać. Podziękowania dla Zbyszka Koralewskiego.
ReplyDelete