Saturday, December 19, 2015

Nr.4 - Żydzi w wojskach Hitlera


2015 Los Angeles Times – z kolekcji artykułów
streszczenie i tłumaczenie Zbyszek Koralewski

Młody Amerykanin dokumentuje historie setek niemieckich weteranów 
pochodzenia żydowskiego.  Wielu straciło rodzinę w Holokauście, 
służąc  reżimowi nazistowskiemu.
24 grudnia 1996 | WILLIAM D. MONTALBANO | piszący dla: CZASY 

LONDYN – Utrzymywany przez stypendium, masło orzechewe i poczucie misji, Amerykanin Bryan Rigg bada niesamowitą i niezbadaną ziemię niczyją historii Holokaustu. Rigg przeprowadza wywiady z byłymi  niemieckimi żołnierzami żydowskiego pochodzenia, niektórzy  z nich to wysokiej rangi oficerowie, którzy walczyli dla Hitlera i III Rzeszy w czasie II wojnie światowej – w czasie Holokaustu, kiedy naziści zabili  6 milionów Żydów.

"Tysiące ludzi pochodzenia żydowskiego i setki tych, których naziści nazywali "pełnymi  Żydami” służyli w  wojsku za wiedzą Hitlera  (według różnych źródeł  150 tysięcy  – przyp. zk).. Naziści pozwolili tym ludziom służyć, gdy w tym samym czasie gładzono
ich rodziny, " powiedział Rigg.
  
W czasie mocno odkrywczej podróży  tak osobistej jak i zawodowej, 25-letni Teksańczyk rozmawiał z ponad 300 –ma weteranami, w tym z kilkoma w Kalifornii. Przekazywany od  jednego starego żołnierza do drugiego, przecinał tam i z powrootem Niemcy w ciągu czterech lat, często na rowerze, czasem śpiąc na stacjach kolejowych, aby jakoś naciągnąć swój (ograniczony) budżet.

Rigg powiedział, że udokumentował pochodzenie żydowskie u ponad 1200 żołnierzy Hitlera, w tym dwóch Marszałków polowych i 10 generałów, "ludzi dowodzących do 100.000 żołnierzy." Dodał, że w około 20 przypadkach, żołnierzom pochodzenia żydowskiego przyznano Krzyż Kawalerski, najwyższe wojskowe odznaczenie niemieckie.

Przy okazji, Rigg, który jest pochodzenia niemieckiego i wzrastał jako protestant, odkrył, że on też ma pochodzenie żydowskie. Podobnie jak wiele rodzin, które Rigg odwiedził, miał dalekich krewnych, których zabito dlatego, że byli  Żydami - a inni krewni zginęli w bitwie walcząc po stronie nazistowskich Niemców. 

Starzy żołnierze dają Rigg’owi dokumenty i ich opowieści o wojnie, pokoju i cierpieniu. Mówi, że wielu ciągle walczy  z pytaniem, które jest wyzwaniem dla historii: Jeśli walczyłem w armii niemieckiej, podczas gdy moja matka ginęła w hitlerowskim obozie koncentracyjnym,  jestem łotrem czy ofiarą? Wielu mężczyzn, Rigg spotyka,  trzyma się terminologii nazistowskiej, opisując siebie jako pół-Żyd, pół-Niemiec.  Czasem płaczą, gdy wspominają, tych Niemców,  teraz w wieku 70-ciu i 80-ciu, z których wielu zabito na polu walki walczących dla potwornego reżimu podczas gdy ich rodziny były zabijane przez ten reżim .

"W wielu przypadkach ludzie ci nie rozmawiali o tym przez 50 lat. Kiedy przychodzę, to jest tak, jakby otworzyli trumnę, którą myśleli, że pochowali już dawno temu. To wszystko wychodzi, " Rigg powiedział. Jednym z jego odkryć był dokument z roku 1944 niemieckich pracowników wojskowych z listą 77 wysokich rangą oficerów "mieszanej rasy żydowskiej lub ożenionych z Żydówką." Dwóch generałów broni, ośmiu generałów dywizji, pięciu generałów i 23 pułkowników jest na liście. Hitler osobiście podpisał deklaracje dla wszystkich 77 uzasadniając, że byli niemieckiej krwi, a tym samym skorzystał  z jego osobistego prawa wyjątku od nazistowskiej ustawy  z  1935 roku, która zabraniała
komukolwiek kto miał dziadków pochodzenia żydowskiego zostania oficerem.

Sprecyzowanie dokładnie, kto miał być sklasyfikowany jako Żyd wywołało  wielką debatę  wśród liderów nazistowskich. Hitler nienawidził Żydów, ale i też potrzebpwał doświadczonych dowódców i ludzi do walki. "Jest fascynujące, jak bardzo Hitler był zaangażowany w proces selekcji" Rigg powiedział. "W środku  wojny osobiście decydował, czy szeregowiec ten lub inny miał niemiecką krew. Szeregowiec!" Było co najmniej kilkanaście list z wyjątkami zatwierdzonymi przez Hitlera – z nazwiskami wysokich rangą urzędników nie tylko w wojsku, ale też w administracji cywilnej, która 
współpracowała  z wojskiem. W czasie wywiadów i badań w Niemczech w tym miesiącu,  Rigg znalazł jeszcze więcej oficerów Wehrmachtu pochodzenia żydowskiego i ponad 1500 stron dokumentów, zarówno dotyczących  weteranów jak i ich rodzin w wojennych niemieckich archiwach,  które Rigg przeglądnął za zgodą rodzin.

Jeden z weteranów, z którym Rigg przeprowadzał wywiad był religijnym Żydem, teraz 82 letnim mieszkającym w północnej Bawarii, który oficjalnie nie przyznawał się do żydowskiego pochodzenia, został kapitanem w Armii, ożenił się z żydowską dziewczyną z jego miasta rodzinnego i pozostał z powodzeniem praktykującym Żydem przez cały okres wojny.
    
“Tysiące mężczyzn żydowskiego pochodzenia walczyło razem z Nazistami w wyniku poboru. Ale było też wielu, którzy wybrali karierę wojskową, zmuszało ich to do zadeklarowania, że mają niemiecką krew,” powiedział Rigg. “jakie to chore, nawet pomimo tego, że Hitler dawał potwierdzenia,rodzina przez to, że była żydowska, szła na zagładę poza ich plecami.
"Czy większość tych ludzi była tak egoistyczna, że nie dbali kto umierał, żeby tylko oni mogli żyć?”
Rabaj Marvin Hier, kierownik i założyciel  Simon Wiesenthal Center w Los Angeles, mówi, że indywidualne historie żołnierzy są dobrze znane, ale nie ma poważnej naukowej próby, która by zebrała te historie i pokazała większy obraz. Nowe badania również stwiają niewygodne pytania.  "Jeśli byli  Żydzi, którzy służyli w siłach zbrojnych, aby uratować swoje życie, to jest jedna rzecz. Jeśli byli tam żołnierze, którzy służyli wiedząc co się dzieje i nie próbowali ratować [życia innych] no to jest już nie do zaakceptowania i niehonorowe,” powiedział Hier.

W domach które odwiedza, Rigg często widzi menory i książki o judaizmie. Wielu weteranów  "nauczyło się po Hebrajsku, "powiedział," i kilku przeszło na judaizm i zostali obrzezani  w wieku 40 i 50 lat.   

Reżim nazistowski śmierdział hipokryzją, nowe badania Rigg’a przedstawiają to jasno. Dokumentuje (np.) przypadek Marszałka Polowego, Erhard’a Milch’a, zastępcy szefa Luftwaffe Hermann’a Goering’a. Przez długi czas były pogłoski, że był Żydem, I Milch w rzeczywistości miał ojca Żyda co według nazistowskiego kodu, czyniło go niezdolnego do służby w siłach zbrojnych. Ale w 1935 roku, badania Rigg’a wykazały, że Goering, wybrany przez Hitlera następca, sfałszował dokumenty, żeby  przedstawiały Milch’a jako  pochodzenia aryjskiego, potwierdzając, że ojcem Milch’a był rzeczywiście brat jego matki.

"Wielu z nich straciło bliskich w Holokauście i wiedziało, że zostali oni wysłani do Oświęcimia i innych obozów. Jednak w 1944 roku, kiedy ci sami ludzie dostali  pocztówki nakazujące im, żeby się zgłaszać  na  podaną stację kolejową, żeby być deportowanym, większość  z nich posłuchała” powiedział Rigg. " Jeśli naprawdę wiedzieli,  co się stało z rodzicami i dziadkami, dlaczego to zrobili? "

W Cambridge, Steinberg – Nowojorczyk, który uczył w Anglii przez trzy dekady - powiedział, że odkrycia Rigg’a pogłębiąją pogląd na historię Holokaustu. Podczas gdy poszukiwania Rigg’a  są niepokojące dla niego, dla wielu starych żołnierzy, z którymi przeprowadza wywiady, wizyta  młodego, żarliwego amerykańskiego naukowca  jest oczyszczająca – a nawet wyzwalająca. "Dostaję listy i telefony od dzieci i wnuków Teraz nasz tata i dziadek będą z nami rozmawiać  o tym wszystkim, '", powiedział.

Prawa autorskie 2015

Tuesday, December 8, 2015

Nr.3 - Zabójcy Żydów czy ich zbawcy?

Badania  profesora historii Uniwersytetu Yeshiva  
rzucają nowe światło na Polskę  i na ruch oporu.

Książka prof. Joshua Zimmermana o polskim podziemiu  w czasie II wojny światowej.

Amerykański Żyd, trzecie pokolenie, urodzony  w Kalifornii, Joshua Zimmerman, był wychowany w nietypowym stosunku do Polski.  

Większość Żydów w USA, których rodzice lub dziadkowie wyemigrowali z Polski i ci, którzy  przeżyli Zagładę, słyszeli przerażające historie o anty- semickich  Polakach. Zimmerman tego nie słyszał. Jego dziadkowie przyjechali ze wschodniej części Polski,  gdzie mieszkało przez wieki najwięcej  Żydów na świecie, dziesięciolecia przed  „Shoah” (zagładą).  Gdy mówili o II wojnie światowej i Holocaust (zagładzie), koncentrowali się na roli Niemców  jako oprawców.  “Nie mówili o rodowitych Polakach” wspomina Zimmerman,  który ma 48 lat i jest profesorem Studiów  Historii Wschodnio-Europejskich Żydów oraz Zagłady na Uniwersytecie Yeshiva.
 Aż tu pewnego razu, podczas kursu na uczelni na temat “Shoah”, żydowski student, którego dziadkowie  byli z Polski stwierdził, że Polacy byli tak źli  “jak Niemcy.” 

Podczas późniejszego wyjazdu  do Polski, Zimmerman spotkał  osoby, które przeżyły wojnę i mówiły mu o bohaterskim ruchu oporu, o  Armii Krajowej. Wtedy też przeczytał w New York Times nekrolog żony łowcy-nazistów  Simona, w którym opisano jak ona przetrwała w okupowanej przez Nazistów Polsce  “dzięki pomocy polskiego podziemia .”

“Książka narodziła się tego dnia” powiedział Zimmerman, siedząc w swoim pokoju na Uniwersytecie Yeshiva, otoczony przez książki o żydowskich doświadczeniach w Polsce. Mówi, że egzaminował prawdę o stosunkach pomiędzy ruchem oporu a Żydami w czasie II wojny światowej. Czy członkowie  Armii Krajowej — AK, jak popularnie jest nazywana w Polsce  — to święci czy grzesznicy?

Rezultatem badań jest niedawno wydana książka “Polskie Podziemie i Żydzi, 1939-1945” (Cambridge University Press),studium które przynosi świeże spojrzenie na czas  upamiętnienia Nocy Kryształowej   “ Musiałem to zobaczyć z dwóch stron,” powiedział Zimmerman.

Dla większości Żydów, to nie jest jakieś nieprzeniknione  pytanie historyczne. Polska była przed wojną domem dla 3.5 milliona Żydów i miejscem o największej liczbie Nazistowskich obozów śmierci. Zachowanie się podziemia i  AK było odzwierciedleniem tego co stało się Polskim Żydom pod okupacją niemiecką, i to stało się przedmiotem wiary dla większości Żydów poza Polską, że Polacy zachęcali lub wspomagali wysiłki Nazistów w unicestwieniu  żydowskiej populacji.

Zimmerman przez 9 lat zbierał materiały do książki, która liczy prawie 500 stron.  Mieszkał w Polsce rok, studiował  język i kulturę, przeprowadzał wywiady ze starzejącymi się członkami  AK i Żydami, którzy zawdzięczają swoje życie członkom podziemia, przeczesywał   archiwa, które stały się otwarte dla historyków po upadku  komunizmu, ćwierć wieku temu. Robił też badania w Izraelu i Anglii.
Książka Zimmermana na niektórych stronach stawia wyzwania i zaprzecza, a na innych  wzmacnia, często panujące przekonanie o polskim ruchu oporu i jego stosunku do polskich Żydów w czasie wojny.

"Taka (jak ta –przyp.zk) książka odgrywa główną rolę" w zrozumieniu postaw Polaków wobec Żydów pod okupacją hitlerowską,  powiedział ekspert Holokaustu i autor Michael Berenbaum. "Im więcej informacji otrzymujemy, tym bardziej możemy [zrównoważenie] osądzać."
Większość Polaków, w opinii większości Żydów, zachowywała się w sposób, który w dużej mierze wahał się od zimnej obojętności do ognistej nienawiści. W Saul Friedlandera epickim studium Holokaustu z 2007 r. "Lata Zagłady: nazistowskie Niemcy i Żydzi 1939-1945" (Harper Perennial), "charakteryzuje perspektywę żydowską, że Polacy byli wrogo nastawieni do Żydów, że polski patriotyzm i nacjonalizm są równe antysemityzmowi. Armia Krajowa nie była początkowo chętna, żeby pomagać partyzantom żydowskim, bo dominował w polskiej myśli, pogląd, o "podejrzanych lewicowych i pro-sowieckich skłonnościach w ŻOB (Żydowskiej Organizacji Bojowej)",  głównej grupy partyzanckiej żydowskiego podziemia.

Pisze o oddziałach AK przyjmujących Żydów do swoich szeregów, dostarczających broń,  pieniądze i szkolenie dla żydowskich jednostek partyzanckich, organizujących, ostatecznie nieudaną, próbę zburzenia muru getta warszawskiego na początku powstania w getcie w 1943 roku, potępiających Polaków szantażujących Żydów i rabujących mienie żydowskie, ratujących Żydów z narażeniem życia członków AK , pomagających założyć Komitet Pomocy Żydom (Żegota), utrzymujących kontakty od czasu do czasu z ŻOB, wysyłających potajemnie członków do gett i obozów koncentracyjnych, narażając ich życie, żeby przez te relacje (naocznych świadków- przyp. zk) nagłaśniać żydowski  los w prasie podziemnej wydawanej przez rząd na uchodźstwie.

Ale pisze również, o jednostkach  AK, które  nie przyjmowały Żydów, które zabijały Żydów, które nie chciały zaoferować pomocy, ponieważ ataki odizolowane, na małą skalę, na wojsko niemieckie uznawano za "daremne" marnowanie ograniczonej ilości broni. Pisze o partiach prawicowych, które kontynuowały poglądy antysemickie i  rozgłaszały antysemickie hasła.
Książka Zimmermana oferuje zrównoważoną perspektywę ...

Popularne poparcie dla Żydów w Polsce zmniejszyło się po wyzwoleniu, gdy wydało się prawdopodobne, że wojska radzieckie będę okupować kraj; panowała powszechna obawa, że Sowieci narzucą znienawidzone rządy komunistyczne, które wielu Polaków utożsamiało z Żydami.

Polska i Rosja będąc sąsiadami były wrogami przez wiele lat swojej historii; Polska, 
z większością społeczeństwa katolickiego, nienawidziła ateistyczny komunizm; Żydzi polscy, którzy początkowo przyjaźnie witali  Armię Czerwoną w 1939 roku jako uwolnienie spod panowania antysemickiego i jako bastion przeciwko Trzeciej Rzeszy, byli postrzegani przez wielu nie-Żydów   jako nielojalna piąta kolumna.

 "To badanie odświeża dowody historyczne i zmienia nasze rozumowanie ... przedstawiając kompleksowe podejście do różnych typów zachowań wobec Żydów w różnych momentach w czasie wojny oraz w różnych regionach okupowanej Polski", Zimmerman pisze. "Zgadzam się, że dlatego, że Armia Krajowa była organizacją zrzeszającą wiele odmiennych polskich organizacji licząca ponad 300.000, ze wszystkich regionów, od socjalistów do narodowców, jej postawa i zachowanie w stosunku do Żydów była bardzo zróżnicowana."   "To, że AK uwolnił 398 Żydów z niewoli niemieckiej jest prawie nieznane." Zimmerman mówi również o roli  bojowników żydowskich w feralnym Powstaniu Warszawskim 1944 roku – pobliska Armia Czerwona  nie reagowała, gdy Polacy byli dziesiątkowani przez mających przewagę liczebną Niemców i stolica została zrównana z ziemią.

Zimmerman mówi, że jego książka, przedstawiając obie strony obrazu wojennego, "Ma potencjał przyczynienia się do pojednania polsko-żydowskiego." Mówi, że jego własne małe dzieci, gdy podrosną, usłyszą również obie strony.  Powie im o "dziedzictwie antysemityzmu" w Polsce. [czy powie im również, skąd się ono wzięło ? – przyp. zk]
I będą uczyć się, “że w Polsce było bardzo wielu dobrych ludzi, nadzwyczajnych Polaków,  którzy ryzykowali swoje życie, by ratować Żydów.“


Joshua Zimmerman będzie dyskutował na temat swojej książki 
w poniedziałek, 21 grudnia o 3 PM, w YIVO, 15 W. 16th St., na Manhattanie.

artykuł skrócił i przetłumaczył na język polski Zbyszek Koralewski

recenzja książki (po ang.) 

Wednesday, November 25, 2015

Nr.2 - Jedwabne – anatomia kłamstwa

artykuł ukazał sie 17 października 2015 - GWIAZDA POLARNA No. 21
  autor: Dr. Ewa Kurek
(skrócona wersja – Zbyszek Koralewski)

Jeden z mędrców powiedział, że należy wystrzegać się tych, którzy chcą w nas wzbudzić poczucie winy, albowiem pragną oni władzy nad nami. Słuszność tej maksymy rozumieli doskonale komuniści. Julia Brystygierowa, żydowski kat stalinowskiej bezpieki, miała ponoć zwyczaj powtarzać, że dumę i honor wybije z Polaków choćby kańczugiem. Wiedziała, że duma i honor Polaków są dla totalitarnej władzy najbardziej niebezpieczne. Wiedziała, że jeśli nie wybije z Polaków dumy i honoru, nie zdoła ich zniewolić.

W 1989 r. przestała istnieć bolszewicka Polska Rzeczpospolita Ludowa, lecz duch bolszewizmu i żądza władzy połączyły środowiska wyselekcjonowanych przedstawicieli antykomunistycznej opozycji, czyli przefarbowanych na demokratów niegdysiejszych komunistów, także komunistów o żydowskich korzeniach. Okrągły stół dał Michnikowi media. Gazeta Wyborcza była czytana niemal przez wszystkich Polaków. Jeśli dodać do tego stacje radiowe oraz założone w latach dziewięćdziesiątych przez ludzi uwikłanych we współpracę z bezpieką stacje telewizyjne (1992 r. – Polsat i 1996 r. – TVN), które mówiły tym samym głosem co Adam Michnik i spółka, to trzeba stwierdzić, że instrumenty do wybijania z Polaków dumy i honoru zostały przygotowane perfekcyjnie.

Na pierwszy ogień poszło powstanie warszawskie. Było niebezpieczne. Było wzorcem ociekającym polską dumą i honorem, na którym wychowały się powojenne pokolenia Polaków. Było niebezpieczne także dlatego, że w oczach świata burzyło zbudowany z wielkim trudem żydowski etos walki. Świat nie wiedział o powstaniu warszawskim, bowiem nazwę tę w latach 1945-1989 zawłaszczyli dla siebie Żydzi, warszawskim nazywając powstanie w getcie roku 1943. W zamieszczonym w Gazecie Wyborczej artykule „Polacy – Żydzi: Czarne karty powstania” (29-30.01.1994) świeżo upieczony historyk Michał Cichy, zgodnie z zapowiedzią swojego protektora Adama Michnika, ujawniał „pełną prawdę” o powstaniu warszawskim i napisał, że powstańcy zajmowali się głównie mordowaniem żydowskich niedobitków. Napisał też, że jeśli chodzi o powstanie warszawskie, to Polacy nie mają z czego być dumni, bo ich bohaterowie byli zwykłymi bandziorami. Historycy polscy natychmiast zdemaskowali szyte grubymi nićmi kłamstwa , które doskonale określił Leszek Żebrowski jako „Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim”. Akcja Adama Michnika okazała się wielkim niewypałem. Ostatecznie Michał Cichy publicznie przeprosił powstańców Warszawy za swój artykuł.

Jeszcze nie ucichły echa bezpodstawnych oskarżeń wobec powstania warszawskiego, gdy ruszył drugi etap wzbudzania w Polakach poczucia winy. Symbolem rzekomych okrucieństw Polaków stało się miasteczko Jedwabne. Najpierw Agnieszka Arnold zrobiła dokumentalny film “Gdzie mój starszy syn Kain”, w roku 2000 temat podjął i opisał w reklamowanej w całej Polsce książce pod tytułem “Sąsiedzi” Jan T. Gross. Śledztwo IPN dotyczące pogromu w Jedwabnem podważyło wiarygodność zeznań Szmula Wasersztejna, głównego świadka z filmu i książki o Jedwabnem oraz szacowaną na 1500-1600 przez Grossa liczbę ofiar. Aby odpowiedzieć na pytanie, co rzeczywiście stało się w Jedwabnem, należało przeprowadzić ekshumację.

Kwestię ekshumacji konsultowano ze stroną żydowską. Rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich powiedział: “Szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy niż wiedza, kto zginął i jak, kto zabił i jak”. Żydzi wyrazili jedynie zgodę na ekshumację ograniczoną, czyli taką, w której nie będzie można podnosić kości. 30 maja 2001 roku rozpoczęto czynności ekshumacyjne, jednak zabroniono podnoszenia kości. Ponieważ nakazany sposób ekshumacji wyklucza możliwość ustalenia liczby zwłok oraz przyczyn śmierci poszczególnych ofiar, w dniu 4 czerwca 2001 r. czynności ekshumacyjne zostały przerwane.

Mimo sprzeciwu historyków, którym nie pozwolono na przeprowadzenie rzetelnych badań, od kilkunastu lat trwa festiwal oskarżeń pod adresem Polaków, zwłaszcza pod adresem mieszkańców Jedwabnego, za rzekome zbrodnie wojenne. A tak naprawdę, żydowska hucpa z Jedwabnem nie miała na celu ustalenia prawdy historycznej, lecz zaszczepienie Polakom poczucia winy wobec Żydów, które prowadzić miało do wybicia z Polaków dumy i honoru. Żałosne, że w sprawę fałszerstwa dały się wciągnąć najwyższe władze Polski, które co najmniej w dwóch momentach nie dopełniły ciążącego na nich obowiązku działań zgodnych z polskim prawem. Po pierwsze, w granicach Rzeczypospolitej obowiązuje tylko i wyłącznie prawo polskie, zgodnie z którym powinna zostać w Jedwabnem przeprowadzona normalna ekshumacja.

Po drugie, jeśli już Polska chciała być tak elegancka i szanować prawo żydowskie, winna czerpać informacje od religijnych Żydów, znanych i uznanych specjalistów prawa żydowskiego i żydowskiej tradycji, a nie polegać na słowach jednego amerykańskiego rabina i ulegać naciskom polsko-amerykańskich żydowskich lewaków. Z decyzją zakazu ekshumowania z grobów masowych nie zgadza się ortodoksyjny rabin Joseph A. Polak, były więzień obozów w Westerborku i Bergen- -Belsen, przewodniczący Rady Halachicznej bostońskiego sądu rabinicznego. „Ofiary z Jedwabnego powinny zostać ekshumowane i pochowane ponownie, czy to na terenie pobliskiego cmentarza żydowskiego, czy to w państwie Izrael. To, że nie jest to jedynie halachiczna opcja, lecz fundamentalny obowiązek, wynika jednoznacznie z wielu źródeł. […]”

W świetle przedstawionej wyżej wykładni żydowskiego prawa, państwo polskie winno jak najszybciej anulować podjęte kilkanaście lat temu decyzje i w porozumieniu ze środowiskiem religijnych Żydów przeprowadzić ekshumację, która jest podstawą do wyjaśnienia, co naprawdę w roku 1941 wydarzyło się w Jedwabnym. Do czasu ekshumacji wszelkie dyskusje na temat Jedwabnego nie mają żadnego sensu.

Jednocześnie należy pamiętać, że każde zdarzenie historyczne jest głęboko osadzone w czasie i przestrzeni, czyli uwarunkowane przyczynami politycznymi i terytorialnymi. Białostocczyzna – na terenie której leży miasteczko Jedwabne – to część Polski, którą we wrześniu 1939 roku zajęli Sowieci. Najbardziej haniebną i brzemienną dla polskiej ludności w skutkach, była na terenie ziem wschodniej Polski powszechna współpraca polskich Żydów z Sowietami w sporządzaniu list Polaków i polskich rodzin przeznaczonych na wywózkę na Sybir. Innymi słowy mówiąc, w okresie od 17 września 1939 roku do 22 czerwca 1941 roku, to właśnie żydowscy sąsiedzi wskazywali Sowietom polskie rodziny i Polaków, których trzeba posłać na „białe niedźwiedzie”, czyli w miejsca, skąd rzadko kto wracał żywy. Żydzi upowszechniają na świecie stodołę w Jedwabnem, w której rzekomo leżą szczątki pomordowanych Żydów z polskim antysemityzmem. Żaden jednak Żyd nigdy nie pochylił się przed stojącym na rynku w Jedwabnem pomnikiem upamiętniającym Polaków, których w latach 1939-1941 Sowieci zamordowali na Syberii dlatego, że sąsiedzi Żydzi donieśli sowieckim funkcjonariuszom, że wskazani przez nich Polacy nie kochają komunizmu. Żydzi z zasady milczeniem okrywają własne zbrodnie. Postawy komunistów żydowskich, są fragmentem ekspozycji stałej w Muzeum Historii Żydów Polskich.

Postawy Żydów, którzy wskazywali Sowietom nieprawomyślnych mieszkańców Jedwabnego i skazywali ich tym samym na śmierć, nie można rozciągać na cały żydowski naród. Ale ponieważ tłum zawsze rządzi się swoimi prawami, odpowiedzialnością za postawę żydowskich komunistów z lat sowieckiej okupacji Polacy obarczyli wszystkich Żydów i gdy w 1941 roku na teren Białostocczyzny weszli Niemcy, w Jedwabnem i innych miejscowościach regionu mogło dojść do nie udokumentowanych do dziś wypadków śmierci Żydów. Nie chodziło o żaden antysemityzm, lecz o zwykłą ludzką zemstę za tych spośród Polakom najbliższych, którzy za sprawą żydowskich donosów dokładnie w tym samym czasie zamarzali lub umierali z głodu i wycieńczenia w tajgach Sybiru. Motywy te kwalifikują ewentualne przypadki dokonanych przez Polaków na Białostocczyźnie mordów na Żydach jako morderstwa w afekcie. Ponieważ zemsta jest zawsze ślepa, dosięgała Bogu ducha winnych Żydów, bo ci, którzy skazali na śmierć Polaków, zwykle zdążyli wycofać się z sowieckimi wojskami na wschód.

Tomasz Gross zasłynął w ostatnich dniach ogłoszeniem światu, że Polacy w czasie ostatniej wojny zabili więcej Żydów niż Niemców. Lepiej dla Tomasza Grossa byłoby, aby wreszcie zamilkł. Niech nie wywołuje wilka z lasu. Bo jeśli policzyć dokładnie wszystkich polskich mieszkańców Jedwabnego, mieszkańców Galicji, Wołynia, Podlasia i Białostocczyzny zesłanych w latach 1939-1941 na śmierć w syberyjskich łagrach z donosu polskich Żydów; jeśli policzyć wszystkich polskich podziemnych żołnierzy Białostocczyzny, Lubelszczyzny, Mazowsza i Podkarpacia zesłanych przez żydowskich funkcjonariuszy NKWD i UB na Sybir w drugiej brance lat 1944-1945; jeśli policzyć wszystkie ofiary żydowskich sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy UB i KBW z lat 1944-1956, to stodoła w Jedwabnem – która zresztą jak dotąd nie wiadomo, co naprawdę kryje – okazać się jeszcze może większym niewypałem, niż nieudana próba zdyskredytowania powstania warszawskiego.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
1. T. Strzembosz, „Polacy – Żydzi: Czarna karta Gazety Wyborczej”, w: Gazeta Wyborcza z 5/6 lutego 1994 r.
2. L. Żebrowski, „Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim”, w: Gazeta Polska z 13 lipca 1995 r. Patrz także: L. Żebrowski, „Paszkwil Wyborczej”, Warszawa 1995.
3. Piotr Kadlcik, „O ekshumacji”, w: Kolbojnik – Biuletyn Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, nr 4/2014. c


Friday, November 20, 2015

Nr.1 - Polska już zapłaciła

Amerykańskie środowiska żydowskie ponownie domagają się zwrotu mienia.  Wartość roszczeń to minimum 60 mld dolarów.


Kilkanaście dni temu Światowy Kongres Żydów, Światowa Organizacja Żydowska ds. Restytucji Mienia, a także specjalny doradca sekretarz stanu USA ds. problemów Holokaustu Stuart Eisenstat, wyrazili głębokie rozczarowanie, smutek i żal z powodu zawieszenia prac nad ustawą reprywatyzacyjną. Do apelu o restytucję mienia przyłączył się naczelny rabin Polski Michael Schudrich, uznając, że odmowa zwrotu własności jest niemoralna.

Dziwne, że do przedstawicieli środowisk żydowskich jakoś nie dociera to, że ich roszczenia są bezpodstawne, państwo polskie nie ma żadnych niezrealizowanych zobowiązań dotyczących zwrotu mienia, a reprywatyzacja trwa u nas od lat i doprowadziła już do zwrotu dziesiątków tysięcy majątków na drodze administracyjnej i sądowej. Przed trzema laty w rezolucji amerykańskiego Kongresu znalazły się takie oto sformułowania: „WZYWA SIĘ rząd Polski do NATYCHMIASTOWEGO uchwalenia sprawiedliwej i wyczerpującej ustawy (…). WZYWA SIĘ również do zapewnienia, aby ustawa o restytucji i rekompensatach ustanowiła niebiurokratyczny,  prosty i przejrzysty proces…”.

Może się oczywiście okazać, że nie da się ustalić spadkobierców nieruchomości odebranych Żydom.  Wtedy, jak twierdzą organizacje żydowskie, majątki należy przekazać na fundacje mające się zajmować upamiętnieniem dziedzictwa żydowskiego. Wartość ewentualnych roszczeń dotyczących mienia żydowskiego jest różnie szacowana, najniższe podawane sumy to 60 mld dol. [W każdym demokratycznym kraju tylko rząd tego kraju jest legalnym spadkobiercą własności pozostawionej bez wskazania spadkobierców – przyp. zk]

(Warto by amerykański kongres przypomniał sobie kto sprzedał  Polskę Stalinowi, kto wprowadzał komunizm mordując opozycję i warto zapytać Stany Zjednoczone i Światowy Kongres Żydów kiedy wreszcie poczują się  odpowiedzialne i przygotują ustawę, która wynagrodzi straty poniesione przez Polskę i jej obywateli – byłoby to jak najbardziej moralne z ich strony-  przyp. zk)

Polska i przyjęcie do  NATO (wymuszenie restytucji – przyp.zk)

Organizacje żydowskie już od połowy lat 90 próbują skłonić Polskę do uchwalenia przepisów reprywatyzacyjnych (wtedy w  zamian za zgodę na przyjęcie do NATO – przyp. zk) Początkowo domagały się jednak przede wszystkim zwrotu majątków gmin żydowskich. W 1997 r. Sejm uchwalił ustawę o zwrocie mienia komunalnego, dzięki której polskie społeczności żydowskie odzyskały wiele obiektów publicznych. Zwrot nastąpił w bardzo szerokim zakresie, a formalności zostały maksymalnie zredukowane. Słusznie więc ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził, że Polska szczodrze zwróciła mienie komunalne gminom żydowskim.

Stan na dzień dzisiejszy

Z prawnego punktu widzenia  Żydzi, którzy utracili majątki w Polsce podczas II wojny światowej, otrzymali już pełne zadośćuczynienie. Odszkodowanie za skutki Holokaustu zostało wypłacone przez państwo niemieckie. To Niemcy napadły na Polskę, odebrały Żydom majątki, zorganizowałyi przeprowadziły Zagładę. Na mocy traktatu z 1952 r. między Izraelem a NRF państwo niemieckie przekazało ok. 3,5 mld marek tytułem zadośćuczynienia. Ponadto udzielało Izraelowi corocznej pomocy gospodarczej  i finansowej. Łączną wartość wszystkich świadczeń z Niemiec na rzecz Izraela i jego obywateli oszacowano na  60 mld marek.

O tym, że była to należyta zapłata i pełne zadośćuczynienie, świadczy fakt, iż środowiska żydowskie nie zgłaszają żadnych roszczeń wobec Niemiec, a z terminologii zniknęło już pojęcie „niemieckich obozów koncentracyjnych” (również słowo Germany, zastąpiono słowem Nazis – przyp. zk ).

Zwrot mienia przez Polskę właścicielom prywatnym

Już w niemal 30 tys. przypadków dawni właściciele i ich potomkowie uzyskali korzystne dla siebie orzeczenia, a załatwianych jest prawie drugie tyle spraw. Każdy przypadek utraconego mienia jest odmienny. Rozmaicie układały się losy odebranych przez państwo nieruchomości, jedne trwały w gorszej kondycji, drugie odzyskiwały świetność dzięki jego dużym nakładom. Rozmaite były związane z nimi koszty i zyski, zdarzało się, że państwo przejmowało obiekty potężnie zadłużone przez dawnych właścicieli i obciążone hipotekami. I właśnie wyspecjalizowane organy sądowe oraz administracyjne są po to, by sprawy takie wnikliwie i prawidłowo rozstrzygać. Tylko w 2010 r. wypłacono prawie 150 mln zł byłym właścicielom z funduszu reprywatyzacyjnego. Dlatego wszyscy, którzy chcą, by ich sprawy zostały sprawiedliwie załatwione, powinni starać się o zwrot majątków przed sądami i organami administracji.

Wypowiedź ministra

Minister Sikorski przypomniał niedawno umowę odszkodowawczą (indemnizacyjną) zawartą w 1960 r. przez Polskę i USA. Na jej mocy Polska przekazała 40 mln dol. na „całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych, zarówno osób fizycznych, jak prawnych, do Rządu Polskiego” z tytułu wszelkich decyzji o przejęciu mienia. Ta suma miała zostać rozdzielona „wedle uznania Rządu Stanów Zjednoczonych”, również : „Po wejściu w życie tego układu Rząd Stanów Zjednoczonych nie będzie przedstawiał Rządowi Polskiemu ani nie będzie popierał roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych do Rządu Polskiego”. Z umowy jasno wynika, że wszelkie roszczenia obywateli USA o odszkodowanie za mienie utracone w Polsce mogą być kierowane tylko i wyłącznie do władz USA.

Czy Polska ma jeszcze jakiekolwiek zobowiązania reprywatyzacyjne wobec obywateli innych państw? 

Odpowiada Jan Bogutyn, prezes Interrisk Towarzystwa Ubezpieczeń SA, b. wiceminister finansów
Jako obywatel jestem zbulwersowany ostatnio podnoszonymi roszczeniami. Uważam, że nie powinniśmy mieć już żadnych zobowiązań, bo w świetle porozumień z okresu mojej pracy w Ministerstwie Finansów ten problem został uregulowany za czasów PRL. Jeszcze na początku lat 60. w sposób prawie idealny rząd polski wynegocjował rozliczenie za majątek, który został znacjonalizowany, a należał do obywateli innych krajów, w tym Amerykanów. Dokument ze strony amerykańskiej podpisał prezydent John F. Kennedy, a ze strony polskiej premier Józef Cyrankiewicz. Wynikało z niego, że Polska przekazała Amerykanom 40 mln dol. na pokrycie roszczeń obywateli amerykańskich. To porozumienie było ratyfikowane przez Kongres USA i polski Sejm. Rząd USA przejął tym samym wszelkie zobowiązania, jakie mogły jeszcze się pojawić ze strony jego obywateli. Właściwy adres składania roszczeń to Departament Stanu w Waszyngtonie. Dziwię się, że o tym nie pamiętają ani w USA, ani w Polsce. To, co obecnie czytam o wznawianych roszczeniach z zagranicy, wydaje mi się skandalem. Dlaczego mamy płacić dwa razy za coś, co już zostało zapłacone? Przecież byłaby to próba wyłudzenia nienależnego majątku, wręcz rozbój w biały dzień. Polska miała podpisane takie porozumienia z 14 państwami. Np. zobowiązania wobec obywateli szwajcarskich spłacaliśmy dostawami węgla, Ameryce zapłaciliśmy  gotówką.

Dziś, jeśli ktoś uważa, że jakiś majątek mu się należy, zawsze może indywidualnie wystąpić na drogę sądową. Musi też pamiętać, że ten majątek – prócz jego nominalnej wartości – był przez te wszystkie lata po nacjonalizacji utrzymywany, remontowany, płacono za niego podatki i to wszystko należałoby uwzględnić przy ewentualnej wycenie. W innych państwach, które przeszły podobną do Polski drogę, np. w Czechach, ten problem zupełnie nie występuje.

Prof. Ludmiła Dziewięcka-Bokun, prawo, ekonomia, nauki polityczne, polityka społeczna, rektor Dolnośląskiej Wyższej Szkoły Służb Publicznych „Asesor” we Wrocławiu

Nie możemy przez całe pokolenia płacić za historyczne niesprawiedliwości, czasami sięgające nawet rozbiorów Polski. Inne państwa już to zrobiły, a my wciąż narażamy się na różne komentarze, polityczne  i religijne konotacje. To powinno być dawno temu zamknięte, bo inaczej nasz majątek zostanie rozgrabiony, rozdany.  Każda nowa polska ekipa rządząca chce pokazać swój dobry stosunek do obywateli innych państw, którzy zgłaszają kolejne roszczenia. To trzeba załatwić raz, ostatecznie i kategorycznie, 

aby w przyszłości uniknąć nowych nieporozumień.

Wypowiedzi notował Bronisław Tumiłowicz
[29 czerwca, 2015 r., 46 kongresmenów podpisało list do Sekretarza Stanu Johna Kerry,
w którym ponownie poruszają sprawę restytucji  -  jest teraz dobra okazja, żeby KPA podsumowało sprawę zwrotu mienia i wspólnie z rządem Polski załatwiło tę sprawę raz na zawsze – przyp. Zk]

Polska już zapłaciła - autor Andrzej Dryszel, kwiecień 3, 2011
   (skrót artykułu i przypisy Zbyszek Koralewski)